tak w dwóch słowach można określić to filmidło. Beznadziejne pojedynki, denne i sucharowe gagi, masa debilnych scen (postrzał w dupę, taniec przed walką czy pojedynek z lustrem), porąbane postaci i przymulasty wątek miłosny. Bez kitu, że scenariusz do tego czegoś napisał Kar Wai Wong.